Właściwe tempo digitalizacji
To jak w sztafecie – im wolniej biegniesz przy przekazywaniu pałeczki, tym bardziej opóźniasz swój zespół. Jednocześnie nie możesz przesadzić z tempem, żeby nie wyprzedzić swoich czasów.
Podczas gdy mali przewoźnicy przez jakiś czas mogą jeszcze planować przy pomocy telefonu i własnej pamięci, wiele większych firm już dziś potyka się o rzeczywistość. W ten sposób ściągają na siebie problemy, które zagrażają lojalności klientów, a także generują koszty osłabiające całą ich ekonomię. Dowiedz się jak może wyglądać planowanie tras.
Przepaść między dotychczasowymi nawykami pracy. a wymaganiami nowoczesnej logistyki powiększa się każdego dnia.. Dług technologiczny rośnie. A jego spłata i dogonienie czołówki staje się coraz trudniejszym zadaniem.
Niezależnie od tego, czy się to komuś podoba, kto chce się rozwijać, musi podążać za trendami branżowymi – a przynajmniej mieć je na oku. Upór nie pomógł nawet największym graczom.
Nokia tak długo bojkotowała rozwój smartfonów, aż rynek o niej zapomniał. Brytyjska Royal Mail tak długo wydawała numerki do odbioru paczek, aż elastyczni kurierzy zmusili ją do ograniczenia liczby placówek, czym rozwścieczyła połowę kraju. Tyle że Twoich strat, w przeciwieństwie do Royal Mail, żaden rząd nie pokryje.
Konsekwencje są podane na talerzu
Logistyka to nie fizyka kwantowa – skutki działań widać gołym okiem. Przykład?
Okno i czas dostawy to okres, w którym przesyłka musi zostać dostarczona do odbiorcy. Słabe planowanie powoduje, że te okna otwierają się zbyt szeroko. Podczas gdy dzisiejsi kurierzy zapowiadają dostawę w oknach od dwóch do ośmiu godzin, Rohlík.cz może zaplanować dostawę w ciągu ±15 minut.
Niepewność co do czasu dostawy utrudnia życie odbiorcom. Jeśli nie mogą odebrać paczki w pracy, raczej nie wezmą urlopu, aby ją otrzymać. Zainteresowanie taką usługą spada do zera.
Niektóre firmy kurierskie i sklepy internetowe – próbując obejść problem precyzyjnego czasu doręczenia – inwestują w automaty paczkowe. To z pewnością praktyczne rozwiązanie. Przewoźnik oszczędza na kosztach tzw. ostatniej mili, które po cichu przenosi na klienta.
Dla miłośników tradycyjnych zakupów odbiór towaru z maszyny może być irytujący. Trudno się dziwić – w całym procesie rozmawiają jedynie z ekranem, a potem z metalową skrytką. Ten problem częściowo rozwiązują punkty odbioru, gdzie czeka miła obsługa, u której można przy okazji coś dokupić.
Jednak dorastają już nowe pokolenia klientów, dla których kontakt z ekranem nie jest żadnym wyrzeczeniem. Ich oczekiwania wobec szybkości dostawy są znacznie wyższe niż w przypadku generacji, które stały w długich kolejkach na poczcie. To właśnie oni najbardziej podnoszą poprzeczkę dla nowoczesnej logistyki.
Jak długo można jeszcze kuleć za trendami?
W świecie, w którym przetrwała klasyczna logistyka, dyspozytor wciąż może wymyślić dobre rozwiązanie ad hoc. Jednak wraz ze wzrostem natężenia ruchu, zagęszczeniem ruchu, coraz bardziej agresywną konkurencją i rosnącą niecierpliwością klientów – nie wspominając o pojawieniu się autonomicznych pojazdów i sztucznej inteligencji – takie podejście stanie się niewykonalne nawet dla najmniejszych przewoźników.
Sukces w biznesie coraz mocniej zależy od skutecznej digitalizacji procesów logistycznych. Kluczowe znaczenie ma również rozwijanie umiejętności cyfrowych pracowników. Kiedy w końcu nadejdzie prawdziwa rewolucja, lepiej być już na nią gotowym.
Kiedyś na pierwszomajowych pochodach skandowano: „Kto chwilę stoi, ten już stoi w miejscu”. To chyba jedyna myśl z bolszewickiej liturgii, która wciąż pozostaje aktualna.